List do nieprzyjaciela

List do nieprzyjaciela

Dlaczego warto przebaczać doznane krzywdy

Każdego człowieka spotykają przykre sytuacje zaburzające normalny rytm dnia i poczucie spokoju. Stanowią one najczęściej źródło wielu negatywnych emocji, takich jak ból, smutek, cierpienie czy też gniew. Towarzyszy im niejednokrotnie poczucie, że doznaliśmy krzywdy.

Co to jest krzywda

Może się wydawać, że istnieją krzywdy prawie niemożliwe do wybaczenia. To np. traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy ojciec dopuszczał się molestowania, bicia i poniżania własnego dziecka. Takim skrzywdzonym najtrudniej jest pogodzić się z myślą, że sprawca tego czynu nigdy nie poniósł konsekwencji prawnych i moralnych. Co więcej, czują się również odrzuceni przez matki, które nie podejmowały działań, by ochronić dziecko.

Innym przykładem traumatycznych przeżyć może być przemoc, przy czym nie ma większego znaczenia, jaki był jej rodzaj (fizyczna, emocjonalna, ekonomiczna, seksualna), ponieważ każda prowadzi do spustoszenia w psychice osoby, która jej doświadczyła lub doświadcza. Tak rozumiane poczucie wyrządzonej krzywdy prowadzi do wielu zaburzeń zachowania, czasem nawet do zaburzeń osobowości.

Drugi rodzaj doznanych krzywd nie jest aż tak traumatyczny, ale również stanowi źródło silnych negatywnych przeżyć. Przykładem niech będzie historia nastolatki, która pod wpływem negatywnej opinii swego byłego chłopaka na temat jej wyglądu próbowała popełnić samobójstwo.

Trzecia grupa związana jest z kolei z subiektywnym odczuwaniem krzywdy doznawanej np. w pracy (nieotrzymanie awansu, obiecanej podwyżki, udziału w projekcie itp.) czy w relacji z sąsiadami (choćby uciążliwy remont czy rozpowszechniane na nasz temat przykre plotki). Poczucie krzywdy pojawia się – przynajmniej w potocznym rozumieniu tego słowa – kiedy człowiek zostaje okradziony, oszukany, nierówno potraktowany czy też niesłusznie, w jego odczuciu, oskarżony. Czasem ludzie mówią, że zostali skrzywdzeni podczas kłótni z drugim człowiekiem, zaś źródłem owego poczucia są najczęściej przykre słowa, wulgaryzmy, podniesiony ton głosu.

Najczęściej po upływie pewnego czasu od tego rodzaju zdarzenia człowiek wraca do wewnętrznej równowagi i normalnego funkcjonowania. Oczywiście nie oznacza to, że nie odczuwa już w ogóle gniewu w stosunku do osoby, która sprawiła mu przykrość. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, kiedy okoliczności sprzyjają wzajemnym kontaktom; może to dotyczyć relacji rodzinnych, służbowych lub sąsiedzkich. Ale nie znaczy to, że pojawi się w nim poczucie krzywdy w takim znaczeniu, jak je rozumie psychologia.

Wedle niej poczucie krzywdy jest bowiem złożonym stanem psychicznym, w którym spotykają się trzy negatywne uczucia: cierpienie, bezsilność oraz poczucie zachwiania lub zburzenia ustalonego porządku. Co więcej, z destrukcyjnym poczuciem krzywdy mamy do czynienia dopiero wtedy, gdy negatywne emocje zostaną utrwalone i doprowadzą do sytuacji, w której człowiek żyje z nieustannym poczuciem bólu, upokorzenia czy też wykorzystania.

Gdy jednak niektórzy są w stanie wybaczyć krzywdzicielowi nawet przestępstwo, którego padli ofiarą, innym ani czas, ani własne myśli nie pozwalają odpuścić krzywd niepotrzebnie wyolbrzymionych, a nawet wyimaginowanych.

Co zatem powoduje, że niektóre zdarzenia pozostawiają w człowieku ten trwały, bolesny, emocjonalny ślad? Dlaczego to samo wydarzenie jest inaczej odbierane przez różne osoby? Czy jest to uzależnione od jakiegoś specjalnego mechanizmu psychicznego, czy też od siły traumatycznego doświadczenia?

Dlaczego człowiek zapieka się w negatywnych emocjach

Jest co najmniej kilka źródeł utrwalania się negatywnych emocji prowadzących do pojawienia się poczucia krzywdy.

  • Jednym z nich jest niewątpliwie nieumiejętność okazywania swoich prawdziwych uczuć. Osoby pozbawione tej umiejętności zakładają maskę i ukrywają za nią odczuwane napięcie, gniew, smutek i rozpacz. Zachowania takie najczęściej są spowodowane doświadczeniami wyniesionymi z dzieciństwa, kiedy dziecko było karane przez rodziców za płacz i krzyk. Osoba taka w życiu dorosłym nie będzie potrafiła okazywać negatywnych uczuć, obawiając się odrzucenia. Tymczasem zdrowie psychiczne każdego z nas wymaga uwolnienia się z węzła negatywnych emocji. W ostateczności, aby nie popaść w chorobę psychiczną, człowiek wytwarza mechanizm polegający na izolacji od uczuć. Nie zastanawia się nad tym, co czuje, co dodatkowo potęguje jego niepokój.
  • Kolejnym źródłem utrwalania się negatywnych emocji jest przeświadczenie o własnej bezsilności, również powstające najczęściej w wyniku doświadczeń z dzieciństwa. Rodzice, wychowując dziecko, przekazują mu informacje na temat jego umiejętności oraz wiarę w możliwość wywierania wpływu na innych. Jeśli zaś dziecko jest stale porównywane do „tych lepszych”, jest straszone lub nadmiernie kontrolowane, tym większe prawdopodobieństwo, że jako człowiek dorosły popadnie w przekonanie, iż jest uzależniony od innych i sam nie jest w stanie poradzić sobie w życiu. Albo też przeciwnie – chęć sprawowania kontroli nad słabszymi od siebie poprowadzi go aż do agresji; będzie to konsekwencją marzeń o byciu silnym.

Zdarza się też, że to poczucie bezsilności zjawia się jako zupełnie nowe, dotąd nieznane doświadczenie. Oto młody człowiek po przyjściu do gimnazjum doświadcza agresji i obojętności ze strony kolegów. Z jednej strony odczuwa silną presję osiągania dobrych wyników w nauce, a z drugiej – presję bycia akceptowanym przez rówieśników, dla których nauka nie jest istotna.

Innym przykładem może być zachowanie osoby, która tworząc stały związek z silnym i władczym partnerem, rezygnuje z własnego zdania, marzeń i przyzwyczajeń, a po pewnym czasie pojawia się u niej poczucie bycia gorszym i niezaradnym.

  • Trzecim powodem utrwalania negatywnych emocji może być destruktywne myślenie o sobie samym. Człowiek na skutek wielu przykrych doświadczeń może bowiem zacząć funkcjonować zgodnie z zasadami: „ja nie jestem w porządku” oraz „inni nie są w porządku”, a w konsekwencji zarówno w relacjach z samym sobą, jak i z innymi osobami wykazuje złość i wrogość. Najczęściej jest to spowodowane dążeniem do złagodzenia dysonansu i sprzeczności pomiędzy tym, co chciałby zrobić ze swoim życiem, a tym, co go spotkało.

Co człowieka powstrzymuje przed przebaczaniem

Nie oznacza to jednak, że nie ma nadziei na uwolnienie się od krzywdy i na normalne, bardziej satysfakcjonujące życie. O ile bowiem najczęściej nie mamy wpływu na doznane krzywdy, to możemy wpływać na sposób ich doświadczania w relacji z samym sobą i z innymi. Czyli przebaczyć.

To ogromnie trudne. Samo słowo „przebaczanie”, sama myśl „mam przebaczyć?” może wywoływać u wielu osób bunt, złość, a czasem nawet agresję. Tymczasem w przebaczaniu nie chodzi o symboliczną wymianę gestów grzecznościowych. Istotny jest skutek podjętego działania – wewnętrzny spokój, równowaga oraz integracja myśli, uczuć i zachowań.

Oczywiście każdy człowiek, któremu wyrządzono krzywdę, ma prawo domagać się sprawiedliwości. A więc np. osądzenia postępku agresora i wymierzenia mu kary. Ofiara słusznie oczekuje zadośćuczynienia za zło, jeśli ją spotkało. W imię sprawiedliwości krzywda powinna zostać naprawiona. Przebaczenie nie przeciwstawia się sprawiedliwości. Przeciwstawia się natomiast zemście, która eskaluje zło.

A jeśli agresor nie poniósł kary i nawet nie okazał skruchy? Zapewne wiele osób ma poczucie, że wtedy nie można przebaczyć. Taki sposób myślenia może być jednak pułapką. Ukaranie krzywdzicieli jest bowiem w wielu przypadkach niemożliwe. Pojawiające się u skrzywdzonych myśli: „nigdy ci tego nie wybaczę”, „największą karą będzie to, że nigdy więcej mnie nie zobaczysz”, stanowią tylko pozorną ulgę. Taki sposób myślenia nie uwolni ich bowiem od tłumionego bólu i cierpienia.

Podobnie nieskuteczna jest ucieczka od konfrontacji z krzywdą („nie będę myśleć, nie będzie bolało”). Niektórzy wybierają ucieczkę w lekarstwa lub cierpienie i wieczną walkę w wyobraźni. To tak jakby osoby takie miały niewyleczone rany, które przy każdym dotknięciu czy otarciu ponownie otwierają się i krwawią. W obawie przed jeszcze większym bólem nie chcą podjąć leczenia, udając przed samymi sobą, że to nic wielkiego i rany same się zabliźnią. Nic jednak bardziej błędnego – w miarę upływu czasu rany, zamiast znikać, coraz bardziej krwawią i bolą. Niestety, przebaczanie – niczym odkażanie rany – sprawia, że trzeba znieść jeszcze większy ból związany z oglądaniem i dotykaniem obolałego miejsca. Nie może więc dziwić, że już samo podjęcie próby przebaczania jest decyzją trudną.

Dlaczego trzeba przejść przez gniew i smutek

Skoro jest tak wiele powodów, dla których trudno pogodzić się z przebaczeniem krzywdy, można postawić pytanie, czy to w ogóle możliwe do osiągnięcia? Niewątpliwie to bardzo skomplikowany proces i czasem wymaga pomocy psychoterapeuty. Zdarzają się jednak i takie sytuacje, w których pokrzywdzeni samodzielnie decydują się przebaczyć.

  • Decyzja, że przebaczę, to pierwszy krok. To trudny etap, zwłaszcza gdy odczuwamy gniew w stosunku do osób starszych, rodziców, a już szczególnie zmarłych.

A przecież można wyrazić gniew, nie szukając odwetu – czasami można go wypowiedzieć samotnie, do zdjęcia z wizerunkiem krzywdziciela. Wystarczyć może napisanie listu wyrażającego żal, złość czy nienawiść – nie trzeba go nawet wysyłać. Jeżeli gniew dotyczy osoby zmarłej, można iść z nim na grób; jeśli kto potrzebuje bardziej symbolicznego gestu, może go zakopać w ziemi.

Uczucie gniewu spełnia bardzo ważną rolę z co najmniej z dwóch powodów – po pierwsze, poprzez tak silne negatywne uczucie uwalnia energię do konstruktywnego działania i zmiany osobistej; po drugie, gniew pozwala powstrzymać destrukcyjne działanie zła.

  • Kiedy ustąpi fala złości, pojawia się smutek. Uczucie to jest ściśle związane z utratą czegoś, co stanowiło nić przywiązania do konkretnych osób lub sytuacji. Pamiętać jednak trzeba, iż przywiązanie to nie miało nic wspólnego z sympatią czy miłością, ale z chęcią otrzymania od drugiej osoby czułości, przeprosin czy przyznania się do winy. Świadomość, iż nigdy nie nastąpi wymarzona i długo oczekiwana chwila, prowadzi czasem do rozpaczy, jednakże jest to jedyna droga do budowania lepszego życia.
  • Ostatnim etapem jest akceptacja, że nie da się cofnąć czasu i zmienić tego, co kiedyś się wydarzyło. Odwracanie swojej uwagi od przykrych zdarzeń początkowo może wydawać się nierealistyczne, jednakże po pewnym czasie zachowanie takie będzie już naturalne. Jest to możliwe dzięki koncentrowaniu się na tym, co się ze mną dzieje teraz, o czym teraz myślę, czego pragnę w tej chwili, co teraz widzę.

Co się dzieje, gdy człowiek utkwi w poczuciu krzywdy

Przebaczenie wiąże się ze zmianą dotychczasowego sposobu funkcjonowania w różnych sferach życia. Warto jednak podjąć trud przebaczenia krzywd. Bo w istocie bronimy w ten sposób siebie.

Gdy negatywne doświadczenia i emocje głęboko zakorzenią się w świadomości ludzkiej, objawiać się to zaczyna w myślach, zachowaniach oraz uczuciach w stosunku do siebie i innych osób. Może to manifestować się tendencją do zasmucania się, okazywania agresji, nieufności i nieustannego poczucia zagrożenia. W konsekwencji u takich osób powstaje swego rodzaju plątanina negatywnych myśli, uczuć i zachowań, a więc destrukcyjnych schematów życiowych, które nie są łatwe do pokonania. Wielu ludzi nie podejmuje nawet próby przełamania tych schematów, zaś przyczynami bierności są najczęściej silne przywiązanie do własnych przekonań oraz nadzieja na zadośćuczynienie za doznane krzywdy. Osoby takie budują strategie życiowe na sposobach walki, technikach atakowania lub obrony. Więc i strategia życiowa stanowi źródło stresu. Taki sposób funkcjonowania to nieustanna walka, w której jest się zwykle przegranym, gdyż trudno zmagać się z demonami z przeszłości.

Artykuł został opublikowany w Poradniku Psychologicznym Polityki „Ja My Oni” z dnia 5 lutego 2014 roku „Jak nie zwariować w naszych czasach”